Hotelik „Pod różą” – Paweł Szlachetko
Popsuty pociąg zatrzymał kilkudziesięciu pasażerów na stacyjce małego miasteczka w zachodniej Polsce. Przy kasie biletowej jedna z kobiet dopytuje się o możliwość kontynuowania podróży.
– Jadę do dziecka – trzydziestolatka uśmiecha się do młodej kasjerki, która jest w ciąży i wkrótce sama będzie mamą. – Obiecałam, że przyjadę dziś po moją Tosię. A tu taki pech – ogląda się na widoczny przez okno pociąg.
Sprzedająca bilety obiecuje, że zadzwoni do koleżanki z PKS–u, bowiem przez miasteczko biegnie trasa autobusów dalekobieżnych.
– Może i dla mnie znajdzie się miejsce? – Zza pleców trzydziestolatki wygląda twarz drugiej mamy. Ona również jedzie po syna.
Kiedy kasjerki dzwoni do znajomej obie kobiety siadają w poczekalni na ławce. Zaczynają rozmawiać, jak to podróżne, które połączył wspólny kłopot.
– Kiedy stałam przy kasie przyszło mi do głowy, czy moja mama czuła podobny niepokój – Te słowa Joanna wypowiada bardziej do siebie niż siedzącej obok Teresy, z którą zdążyła już przejść po imieniu.
O czym mówiła? Ale Teresa jakby podąża tropem jej myśli.
– Pomyślałam o tym samym. Moja mama zginęła w wypadku, gdy jechała, żeby odebrać mnie z obozu harcerskiego.
– A mnie z kolonii – Joanna milknie z wrażenia.
– Teraz obie jedziemy po własne dzieci. Nie uwierzysz, ale dziś w nocy przyśniła mi się mama – opowiada Teresa. Zaskoczenie nie schodzi z twarzy słuchającej Joanny. – Coś do mnie mówiła, ale po przebudzeniu wszystko zapomniałam.
Wkrótce obie kobiety dowiadują się od kasjerki, że mogą kupić bilety na PKS. Co prawda wolne są tylko siedzenia z tyłu, gdzie najbardziej trzęsie, ale inne są już zajęte. Joanna i Teresa kupują bilety na dalszą podróż.
Autobus ma przyjechać za dwie godziny, zatem obie postawiają przejść się po miasteczku. Kilkanaście minut później zatrzymują się przed hotelikiem, „Pod różą”.
– Mnie też przyśniła się mama – przyznaje się Joanna. Najwyraźniej nie może oderwać oczu od rosnących wokół budynku krzewów róż. – Poprosiła, żebym obiecała jej, że „zostanę z różami”. Nie wiedziałam o czym mówi, ale teraz chyba się domyślam.
Tknięte przeczuciem kobiety postanawiają zostać na noc w hoteliku.
Następnego dnia rano dowiedziały się od poruszonej tragedią recepcjonistki, że wczorajszego dnia za miasteczkiem, przejeżdżający tędy PKS miał wypadek. Najechał na niego TIR, któremu popsuły się hamulce. Na szczęście z tyłu nikt nie siedział, gdyż te osoby nie przeżyłyby uderzenia rozpędzonej wielotonowej ciężarówki.
Autor: Paweł Szlachetko
Hotelik “Pod różą”