Właśnie ją zabiłem – Seria zasłyszane historie
Właśnie ją zabiłem
Kilka miesięcy temu, w nocy, przygotowywałem się do nagrania radiowego słuchowiska. Zaczęliśmy gdzieś koło 22.00. Praca przeciągnęła się do drugiej w nocy. Pod koniec, zmęczony, siedziałem w reżyserce wciśnięty w kąt, by nie przeszkadzać realizatorom. Najwyraźniej przysnąłem. Kiedy się ocknąłem przez głośniki nadal można było słyszeć dialogi wypowiadane przez bohaterów słuchowiska.
Gdy zobaczyłem nieruchome szpule z taśmą, przyszło mi do głowy, że realizatorzy zrobili sobie przerwę a wykonawcy, chcąc doszlifować tekst, ćwiczą „na sucho”.
Wyszedłem na korytarz. Zdziwił mnie panujący tam półmrok i cisza. Okazało się, że w pokojach redakcji nikogo już nie ma. Wszyscy wyszli? Pan Stanisław, który miał dyżur ochroniarza był zdziwiony, kiedy mnie zobaczył.
Powiedziałem, że w studiu nagrań jeszcze pracują aktorzy
.– Niemożliwe – był zdziwiony.
Ruszyliśmy do studia nagrań trochę się przekomarzając. Kiedy do niego dochodziliśmy drzwi się otworzyły i w progu stanął przerażony facet.
– Ariel, to moje imię. Właśnie ją zabiłem. Nawet się nie broniła. Jakby czekała na śmierć, którą jej zadam.
Wariat, pomyślałem, czy co? A ten podetknął nam pod nosy mokre od krwi dłonie. Potem potoczył dokoła szalonym wzrokiem i cofnął się do studia. Trzasnęły zamykane drzwi. Wystraszeni nie bardzo wiedzieliśmy co zrobić. Wreszcie strażnik wyciągnął paralizator. Otworzyliśmy drzwi i… W studio nie było nikogo.
Początkowo nikomu nie powiedzieliśmy o przygodzie. Mnie koledzy potraktowaliby jak wariata. Zaś przełożeni pana Stefana mogliby go posądzić o picie alkoholu na służbie.
A jednak nie wytrzymałem i kilka tygodni później opowiedziałem o wszystkim koleżance. Wiedziałem, że interesuje się ezoteryką.
– To był „egregor” – odpowiedziała pewnym głosem. – Niektórzy też nazywają owe duchy „myślakami”. To zmaterializowane wytwory naszej wyobraźni.
– Chcesz mi wmówić, że ten człowiek z zakrwawionymi rękami… to bohater któregoś z naszych słuchowisk kryminalnych?
– Czemu nie? Posłuchaj tego fragmentu – sięgnęła po przyniesioną książkę: Kiedy słońce wzeszło nad Wzgórzami Szen w dolinie Mei stanęli wojownicy YI Wakizaki poprzedzani mnichami władającymi Armią Ciemności. Wojska Cienia stoczyły bitwę z armią Sunshina, wytaczając z żył wrogów wstęgi krwi.
– Skąd cytat?
– Odczytano go w jednej z ksiąg w klasztorze tybetańskim nad jeziorem Lumajangdong. Można z niego wnioskować, że w 593 roku p.n.e. żołnierze jakiegoś Wakizaki zwyciężyli, gdyż do walki ruszyły fantomy będące, za sprawą zakonników, pomnożonymi lustrzanymi odbiciami wrogiej armii.
„Ty naprawdę wierzysz w te bzdury?”, chciałem spytać, ale tylko ugryzłem się w język.
Dwa dni później koleżanka podsunęła mi pod nos zakreślony fragment monologu. Pochodził ze scenariusza słuchowiska, które miesiąc wcześniej zrealizowała: „Ariel, to moje imię. Właśnie ją zabiłem. Nawet się nie broniła. Jakby czekała na śmierć, którą jej zadam.”
Właśnie ją zabiłem
Autor: Paweł Szlachetko